I have one

https://i.redd.it/cfkwc41xs7pd1.jpeg

Posted by Anyusername7294

17 Comments

  1. Mój pastowy faworyt:

    To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci – koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem – najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić w sekundę! 
    Wejście podzieliłem na 4 dni, co paręset metrów obóz, aklimatyzacja, oczywiście poręczówki na każdym etapie i ostatniego dnia atak na szczyt. Co dzień rano znajdowałem w przedsionku mojego namiotu puszki po Coli i opakowania po chipsach! Przeklęci amatorzy! W końcu zdobyłem szczyt, zużyte butle zostawiłem w pod krzyżem w strefie śmierci, gdzie -o zgrozo! – spotkałem babcię z dwójką wnucząt! Schodziłem kolejne 4 dni, ale przeżyłem tę próbę umiejętności i charakteru. 
    Pod koniec sierpnia planuję wejść na Kopiec Kościuszki, w stylu alpejskim – ale jak zobaczę turystów z dziećmi i watą cukrową, to dzwonię na policję.

  2. Actual-Sprinkles2942 on

    O boże, ale się uśmiałam. Do dzisiaj nawet nie wiedziałam, co to są pasty! Mam nadzieję, że ten wątek się rozwinie.

  3. Fanatyk Wędkarstwa w wersji staropolskiej to jest król past jak lew jest król dżungli

    Do przeczytania w tym temacie: https://forum.mistrzowie.org/printview.php?t=1695&start=1650

  4. Pamiętam jak liceum byłem wielkim fanem Jarka Jakimowicza. Oglądałem młode wilki chyba ze sto razy. Cały pokój miałem w jego plakatach. Chciałem być taki jak on, wyglądać jak on i mówić jak on. Pewnego dnia zobaczyłem go jak jadł hamburgera w jednym z warszawskich maków. Wyrwałem kartkę z zeszytu i podszedłem do niego. Dukając poprosiłem o autograf, a on odwrócił się, popatrzył na mnie i żując bułkę odpowiedział tylko: “a weś spierdalaj”.

    W tym momencie coś we mnie pękło. Wróciłem do domu, porwałem wszystkie plakaty tego zjeba i usunałem konta na wszystkich forach jakimonators. Zacząłem czytać biznesforum, bo moim jedynym celem było ujebanie go. Chciałem, żeby każdy się śmiał z niego, żeby stracił cały szacunek, a do tego potrzebowałem pieniędzy, dużych pieniędzy.

    Tej samej nocy poszedłem na osiedlowy parking strzeżony, cieć jak zwykle spał. Dzięki poradnikom z ruskich stron potrafiłem wyciąć katalizator w pięć minut. Byłem w tym coraz lepszy, nawet miałem specjalną piłkę do wycinania. Z czasem zacząłem werbować osiedlowych sebków, którzy wycinali je dla mnie. W końcu kupiłem kawałek placu i otworzyłem skup. Dzięki temu pół województwa wycinało katalizatory sąsiadom dla mnie, ja im płaciłem po kilka stów i byłem kryty. Obroty rosły, aż w końcu generowaliśmy trzy miliony zysku przy czterdziestu milionach obrotów.

    Wtedy stwierdziłem, że to już pora. Wynająłem detektywa, który namierzył Jakimowicza. Po kliku dniach wiedziałem, że wynajmuje ludziom mieszkania bez płacenia podatków. Krótki donos do urzędu skarbowego wystarczył, żeby po kilku tygodniach zaczęło się konkretne trzepanko finansów tego buca. Wychodziło coraz więcej spraw i pan Jarek miał zapłacić ponad pół dużej bańki zaległych podatków, do tego kary i odsetki. Jednym słowem był w niezłej dupie.

    Wtedy w jego życiu pojawiam się ja. Proponuję mu 500 tys. zł za zostanie twarzą mojej firmy. Odmawia, “bo on jest wielkim aktorem, a to jest uwłaczające”. Jeszcze, kurwa, zobaczymy. Wychodzę ze spotkania. Kolejny donos opisujący łamanie ugody z fiskusem sprawia, że rozłożenie na raty przestało obowiązywać. Chuj bombki strzelił. Następnego dnia Jarek dzwoni, że jednak on to bardzo chce zostać twarzą skupu katalizatorów. Tylko, że teraz oferta to marne 200 tys., Jarek rzuca słuchawką. Po chwili telefon dzwoni, aż trzy minuty zajęło mu zdanie sobie sprawy w jak głębokiej dupie się znajduje. Kolejnego dnia podpisujemy umowę. W ciągu trzech miesięcy jego morda znajduje na co trzecim autobusie i co czwartym bilbordzie w Polsce polecając SKUP KATALIZATORÓW. Ludzie się z niego śmieją i wytykają palcami. Skupu nie mam już od ponad trzech lat, a mimo to cały czas przedłużam umowy reklamowe. Ten gamoń podpisał umowę na pięćdziesiąt lat z możliwością aktualizacji wizerunku.

    Właśnie siedzę w maku przy krajowej siódemce i patrzę na bilbord skupu katalizatorów z Jarkiem Jakimowiczem. Aktor ma wymalowanego kutasa na czole. Jestem szczęśliwy, jedyne czego żałuję to, że nie otworzyłem kliniki aborcyjnej albo innego zakładu utylizacji martwych psów

  5. Carlos_de_la_Puenta on

    Mój absolutny faworyt, to dyskusja naukowa. Za długie niestety na pojedynczy komentarz:

    Widzieliście kiedyś na żywo prawdziwą naukową dyskusję? Ja miałem okazję wczoraj w jednej uczestniczyć. Przygotowałem prezentację o metylacji DNA (trudne zagadnienie), produkowałem się pół godziny, ale dobrze poszło. Ostatni slajd, na nim ”dziękuję za uwagę”, mówię:

    – Dziękuję za uwagę. Czy ktoś ma jakieś pytania albo komentarze?

    Atmosfera na sali trochę się rozluźniła. Głos zabrał doktor habilitowany Karwiński:

    – Z całym szacunkiem, panie Anonimski, według mnie pańska prezentacja zawierała szereg błędów. Po pierwsze, metylacja DNA…

    Zaczęło się. Czułem się, jakbym schodził po schodach i nie trafił w stopień. Serce zamarło, po czym przyspieszyło do stu dwudziestu na minutę. Karwiński po kolei punktował wszystkie słabostki mojego wystąpienia

    – …mam wrażenie, że przeczytał pan jedynie przeglądówki sprzed piętnastu lat, a i to pobieżnie. Czy pan w ogóle odróżnia metylację DNA od metylacji histonów?

    – Panie docencie… ja… ja… – dukałem nieporadnie. To koniec. Obrona nie była możliwa. Cały mój wysiłek poszedł na marne, słońce zaszło za chmurami, a z nim nadzieja na zaliczenie seminarium. Zawiodłem i przegrałem.

    Niespodziewanie inicjatywę przejął mój promotor, profesor Bujewicz.

    – Szanowni państwo – zwrócił się do zebranych – z całą pewnością wszyscy słyszeliśmy żałosne wywody docenta Karwińskiego. Jakże jednak mamy traktować je poważnie, skoro pan docent, jak powszechnie wiadomo, ma małą i giętką pałę oraz lubi ssać męskie penisy?

    Szmer uznania przetoczył się przez audytorium. Ludzie kiwali głowami, przychylając się do słów profesora.

  6. > lvl 11

    > klasowa wycieczka do Włoch here

    > myślałeś, że będzie fajnie

    > kurwa nie jest

    > łazicie cały czas po jakichś chujowych placach, które wyglądają tak samo

    > przewodniczka to gruba Karyna po trzech wylewach, która wiedzę na temat Imperium Rzymskiego pozyskała chyba z książki do historii należącej do jej bombelka

    > słońce napierdala bez przerwy a ty czujesz, że zaraz z głodu zapierdolisz chleb gołębiom i pójdziesz delektować się nim do pierwszego lepszego z wszechobecnych kościołów, w którym temperatura wynosi mniej niż 50 stopni Celsjusza

    > wychowawczyni zarządza przerwę

    > “15 min na siku i jedzenie”

    > spotykamy się, a gdzieżby kurwa indziej – na środku jebanego placu

    > z prędkością pijanego Janusza wracającego swoim passatem z dożynek w Wypiździejowicach Wielkich biegniesz szukać czegokolwiek do jedzenia

    > zatrzymując się przy kolejnej już z rzędu restauracji i uzmysławiasz sobie, że Łukasz Stanisławowski wcale tak bardzo nie minął się z prawdą mówiąc, że “musiałbym zapierdalać sto lat żeby móc sobie pozwolić na takie śniadanie”

    > smutnażaba.jpg

    > po przemierzeniu pierdyliarda ciasnych uliczek natrafiasz wreszcie na budę z kebsami

    > jebie niemożebnie a ty zastanawiasz się czy wolisz umrzeć z głodu czy na rozstrój żołądka

    > wybierasz to drugie

    > łamanym angielskim zamawiasz swój posiłek bogów, płacisz i biegniesz ile sił w nogach na miejsce zbiórki

    > człapiąc po rozgrzanym do czerwoności bruku, z kebsem w zębach docierasz do celu

    > pierdolone “Trzy Gracje” Rubensa w postaci przewodniczki i dwóch wychowawczyń oczywiście prują się do ciebie, że “zbiórka była 15 sekund temu a ja jestem nieodpowiedzialny”

    > ty już nie zwracasz na to uwagi, bo cieplutkie mięsko właśnie powolutku spływa do twojego żołądka, a chęć rozjebania wszystkiego co widzisz na swojej drodze powoli ustaje

    > po kilkunastu minutach jesteś już zupełnie spokojny

    > łagodne słoneczko muska delikatnie twoją twarz

    > czujedobrzeczłowiek.gif

    > w sumie ta wycieczka nie jest nawet taka zła

    > ni stąd ni zowąd wychodzicie na kolejny plac

    > ale nie taki zwykły plac

    > wszystkie, nawet największe dzieła architekrury, które było dane ci zobaczyć, mogłyby zmieścić sie w jego obrębie i jeszcze zostałoby dużo miejsca

    > zauważasz, że wreszcie, coś co znajduje się poza granicami twojej piwnicy zrobiło na tobie wrażenie

    > jednak zanim zdajesz w pełni uzmysłowić sobie piękno tego co właśnie zobaczyłeś, wkurwiony Neptun i inni bogowie rzymscy postanawiają skierować przeciwko tobie cały swój gniew nagromadzony przez wiele tysięcy lat, wywołany wszystkimi istniejącymi w historii młodymi, głodnymi skurwysynkami, którzy zamiast podziwiania wielowiekowych cudów architektury, wybrali jebiące mięso zawinięte w rozpadający się naleśnik

    > ciepło rozchodzące się wzdłuż twojego odbytu powoli zamienia się w palący gorąc

    > wiesz, że jeżeli za chwilę nie znajdziesz miejsca, w którym bedziesz mógł dać upust swojej słodkiej tajemnicy, to zmieni się ona w falę zniszczenia mogącą poskromić to piękne miasto

    > nigdy nie podejrzewając tego, że człowiek jest w stanie włożyć tyle siły własnych mięśni w zaciskanie pośladów, ostatkiem woli pytasz nauczycielkę, czy nie mógłbyś czasem udać się do toalety

    > korzystając z nadarzającej się właśnie okazji do opierdolenia ucznia, Grażyna od polskiego wygłasza dumnie kazanie na temat tego, że “przecież przed chwilą była przerwa, a ty Anon, już denerwujesz mnie tym swoim dziecinnym zachowaniem”.

    > jasne kurwa, przecież co ona może wiedzieć o tego typu problemach.

    > ta pierdolona ulana kupa tłuszczu jest przecież zapewne w stanie trzymać w sobie pożywienie odłożone z przetrawionych resztek 365 dni w roku 24 godziny na dobę na wszelki wypadek gdyby czasem zrobiła się głodna i musiała coś przekąsić.

    > jednak nagle po paru sekundach ciszy, wśród wszystkich wybucha istny ból dupy (hehe).

    > krzyki, wrzaski, darcie mordy – ogólnie – istny rozpierdol.

    > wszystkim chce się srać.

    > patrzę wymownym wzrokiem na Grażynę.

    > ona patrzy na ciebie.

    > uświadamiając sobie swoją porażkę, świdruje cię swoimi zaropiałymi ślepiami i wydaje komendę.

    > “przerwa 5 minut na toaletę, tylko proszę się
    pospieszyć, jesteśmy do tyłu z czasem”.

  7. Jeźdźcy Apokalipsy 11/10 przez pierwsze cztery godziny, dalej się stacza ale nadal super.

    Już nie do końca pasta, ale brzmi jak pasta :historia o Acodinie bodajże Ediego z YT

  8. ta zawsze mnie rozśmiesza:

    >bądź studentem (debilem) w 2021

    >MZ ogłasza likwidację stażu podyplomowego

    >lekarze, studenci i pacjenci protestują w całym kraju

    >Izby Lekarskie organizują jakieś rozmowy z rządem, ale Niedzielski nieugięty

    >w końcu wchodzi jakiś mediator cały na żółto

    >mówi że prawda leży zawsze po środku i proponuje kompromis:

    >likwidacja tylko połowy stażu – niech trwa 6 miesięcy

    >obydwie strony godzą się na układ

    >wszyscy idą do domów

    >w 2022 rząd wraca do starego pomysłu

    >strajki, protesty, DIALOG

    >prawda leży pośrodku

    >więc cyk kompromis: 3 miesięczny staż

    >nie mija kwartał, kolejna próba likwidacji i kolejny kompromis

    >kilka kolejnych cykli – staż trwa półtorej miesiąca, pare tygodni (…) godzinę dydaktyczną

    >w końcu nie da się go bardziej skrócić ze względu na ograniczenia fizyki

    >staż trwa tyle ile najbardziej niepodzielna jednostka czasu: – 5,4*10^-44 sekundy (czas Plancka)

    >oczywiście nadal należy zdobyć na nim umiejętności praktyczne (cewnikowanie, wypisywanie kart zgonu, manewr Heimlicha i ksenogeniczna transplantacja brodawki Vatera)

    >i uzbierać pieczątki poświadczające nabycie zdolności

    >prędkość kształcenia stonks

    >populacja lekarzy zwiększa się

    >po kilku minutach każdy w Polsce jest lekarzem

    >ty jesteś lekarzem, twój sąsiad to lekarz, twój listonosz to lekarz, twój glazurnik to lekarz, nawet twój stomatolog to lekarz

    >bułki w sklepie piecze ci lekarz, przez co są bardzo zdrowe i mają atest towarzystwa diabetologicznego

    >w żabce możesz kupić dużego stenta polanego dwoma antybiotykami do wyboru

    >nie ma uberów, do pracy dojeżdżasz ambulansem

    >nie ma budowlańców, bloki stawiają ortopedzi

    >kin w ogóle nie ma bo nikt nie umie obsługiwać rzutnika

    >jak zatka ci się rura w łazience wzywasz gastroenterologa

    >na stacji paliw dystrybutory zmieniają oznaczenia na 0,9% NaCl, PWE, ale większość aut przerobiona na 5% glukozę

    >ksiądz w kościele czyta fragmenty z dużego szczeklika

    >kieszonkowcy przecinają torebki pod kontrolą USG, aby trafić precyzyjnie na portfel

    >handlarze broni zaczynają produkować respiratory

    >w olimpiadach startują lekarze medycyny sportowej

    >lekarze medycyny nuklearnej budują reaktory i zapewniają balneologom energię do ogrzewania akwaparków

    >and so on

    >ostatecznie premierem zostaje lekarz

    >powołuje do życia Medyczną Republikę Polski

    >jedyny przedmiot w szkole to medycyna

    >już 6 latek wali bazę jak szalony

    >dochodzi do tego że stenty i protezy są jednorazowe i codziennie trzeba je wymieniać, aby każdy lekarz miał prace, tak zaleca ministerstwo zdrowia

    >kraj zmienia nazwę na Medpol i staje się medyczną potęgą światową

    >umierasz jako spełniony lekarz i zostajesz pochowany przez lekarza-grabarza specjalistę medycyny sądowej w trumnie z formaliną na III klinicznym cmentarzu im. Adama Bochenka

  9. Uwielbiam tą o żabce. Kapkę się zestarzała ale co tam.

    Rok 2019

    PiS dalej odbiera smak życia

    Tym razem padło na Żabki

    Wchodzi ustawa, że tylko sklepy z dewocjonaliami mogą działać w niedziele

    SmutnaŻaba.xD

    Niedziela kilka dni później

    Wracam z rodziną z kościoła, bo trzeba

    Widzę zielony neon, pod nim tabliczka otwarte

    Ociebaton.jpg

    Podbiegam sprawdzić, matka drze ryja, że mielone u babci

    Mały tłum ludzi z niedowierzaniem zerka do sklepiku

    Ekspedientka pomiędzy gumami do żucia a hot-dogami rozkłada różańce

    Konflikt zażegnany

    Kilka miesięcy później

    HeHe Mati, teraz to mamy tego płaza

    Wchodzi ustawa, że w niedziele tylko sklepy co są na terenie miejsc kultu

    Jakoś dwa dni później obok pieczywa układają pierwsze kapliczki

    Jezus jest zielony

    Maryja trzyma gazetkę z promocjami za żapsy

    Zysk rośnie, bo część ludzi wpada się pomodlić i od razu kupują rzeczy

    Polska zatrzęsła się, jak KK ogarnął co i jak

    Trzask.wav

    Zwołali jakieś nocne posiedzenie

    Nuncjusz grzmi z mównicy, że herezje

    Ministerstwo Sprawiedliwości zaczęło nawet płacić stażystom, żeby coś wymyślili

    Ustawa_3.pdf

    Tylko osoba ze święceniami może sprzedawać w niedzielę

    Żabka była już przygotowana

    1/3 księży została podkupiona wcześniej

    Połowę pracowników wysłali do seminarium

    I jeszcze zarejestrowali związek wyznaniowy

    W mediach mowa o wojnie

    Sejm przepycha kolejne ustawy

    Każda gorsza od poprzedniej

    Żabka zaczyna prowadzić spowiedź

    Za każdy grzech dostajesz 10 żapsów

    Msze są codziennie o 8 i 15

    Śluby są w alejce obok alkoholi

    W zamrażarce z lodami trzymają trupy do pogrzebów

    Już 3 lata biją się o to

    Żabki to jedyne działające firmy w kraju

    Państw zablokowało wszystko inne kolejnymi ustawami antypłazowymi

    Nawet USG jest łatwiej z Żappki ogarnąć

    Prezydent zwołuje orędzie

    Mamy prezydenta?

    A no tak, były wybory

    W żabce, bo lokale nie miały odpowiednich pozwoleń xD

    Andrzej Duda staje w telewizji

    Jest ubrany w zielony garnitur

    Czekaj, on nie był z PSLu

    Cały kraj obserwuje to co zrobi

    Prezydent uśmiecha się

    Wyciąga telefon i pokazuje zieloną aplikację

    W tym tygodniu długopisy w wielosztuce

  10. Moj faworyt to krótka riposta na wołanie o pomoc w debilnej sprawie:

    Posłuchaj mnie uważnie, jutro o 19:45 masz samolot do meksyku. Bilet wyśle Ci zaraz na e mail. Gdy wyjdziesz z lotniska pod czerwoną budką telefoniczną jest skrytka, otwórz ją tajnym hasłem : hajduszoboszlo. W niej znajdziesz nowy dowód osobisty, 3000 pesos i kluczyki do mieszkania na przeciwko. Od dziś nazywasz się Juan Pablo Fernandez Maria FC Barcelona Janusz Sergio Vasilii Szewczenko i jesteś rosyjskim imigrantem z Rumuni. Pracujesz w zakładzie fryzjerskim 2 km od lotniska. Powodzenia, zapomnij o swoim poprzednim życiu i pod żadnym pozorem się nie wychylaj, zerwij wszystkie kontakty, nawet z obsługą klienta z polsatu. /s