How did you eat as students? Poor and healthy or poor and unhealthy?

https://i.redd.it/ahq8i33clcld1.png

Posted by Sneakie_UpS1gb

16 Comments

  1. Potrafiłem kupić wielki, kilkukilogramowy worek parówek (w większych opakowaniach taniej) i potem jeść je na wszystkie posiłki.

    A co do dolnego obrazka – te rzeczy wyglądają lepiej, ale wcale nie muszą być drogie. Gofry – jajko i trochę mąki. Beza – jajko, śmietana, owoce. To nie są drogie rzeczy. Bardziej kwestia zaangażowania i czasu w kuchni.

  2. Różnie, zależało od miesiąca 😁

    Chyba największym hitem była u nas bułka z frytkami, która kosztowała 4.2 zł.
    Była to bułka od kebaba wypełniona po brzegi frytkami + sos, można się było tym pięknie najeść.

  3. 15 lat temu kupowałem słoik sosu do spaghetti, paczkę makaronu i mięso garmażeryjne z kurczaka (500g), co kosztowało mnie 10zł i robiłem z tego trzy obiady.

    Kolejnym pomysłem na obiad były hamburgery – 4 kajzerki, paczka burgerów z momu, małe pudełeczko surówki, musztarda i keczup. Nie licząc tych dwóch ostatnich składników mieściłem się w okolicach 5-5.5zł.

    Do tego w dużych ilościach jadłem ryż (w promocji nawet 99groszy za 4x100g). Jadałem ryż w zupie pomidorowej, ryż z sosem, ryż z bigosem, a kiedy było trzeba, to ryż z ryżem.

  4. U góry masz szybko, u dołu długo. Jak miałbym dla dwóch lub – o zgrozo – dla jednej osoby pieprzyć się 1-2h z daniami, które starczą tylko na dziś, to ja podziękuję. Jak np. robię pizzę, to od razu 3 blachy, na 3 obiady i siema.

  5. pracuje na pełny etat + studiuje, problemem nie jest brak pieniędzy ale czasu

    sen powoli staje się konceptem teoretycznym

  6. Zdecydowanie to pierwsze.

    Przede wszystkim smalec – góry smalcu, całe łańcuchy górskie smalcu. Smalec miałem zajebisty, bo brałem od dziadków ze wsi, więc “kraftowy” i z dużą ilością cebuli i skwarek. Miesięcznie schodził spokojnie jeden ogromny słój tego.

    Jadło się na przemian chleb ze smalcem, kaszę gryczaną ze smalcem i ryż ze smalcem.

    Zupki chińskie to oczywiście standard. Pasztetu jakoś specjalnie nie jadałem.

    Z takich bardziej pamiętnych rzeczy, to jak jeszcze w Polsce był Leader Price to mieli taką ogromną butlę (chyba 0.75l) sosu koperkowego za złotówkę, to kupowaliśmy po 4 takie butle i żarliśmy to z chlebem.

    Plus najtańsza kiełbasa zwyczajna.

    I oczywiście konserwy turystyczne.

    Potem to już nawet zacząłem robić spaghetti, ale też na zasadzie, że kostka głęboko mrożonego mięsa za 2 zł, “sposób na” i najtańszy makaron.

  7. unexpectedemptiness on

    Może nie niezdrowo, ale na pewno była to dieta mało urozmaicona. Codziennie podobne kanapki i codziennie ta sama knajpka, na szczęście wtedy jedzenie na mieście było tanie (kasza+kotlet+surówka 5 zł, w stołówce studenckiej dało się nawet taniej).

  8. Effective-Break4520 on

    Dostawałam dużo jedzenia od rodziców i polowałam na promocje różne. Jestem typem osoby co lubi gotować i kombinować więc przeżycie na studiach nie było problemem. Jedzenie na mieście to był luksus, dziś mam bardziej stabilne życie i wciąż uważam to za luksus. Zawsze starałam i staram się jeść zdrowo bo jestem typem osoby co jest całe życie na diecie 🥲👍