Adult-only hotels, restaurants and cafes – are you for or against?

https://i.redd.it/kw8yppoc4xpd1.jpeg

Posted by lukaszzzzzzz

31 Comments

  1. SeaGiraffe_0707 on

    Jestem za. W takich miejscach chciałabym miło spędzić czas. Spędzanie go przy krzykach, bieganiu itd nie jest w żaden sposób miłe.

  2. Pamiętam jak przeglądając FB czytałem spotted mojego miasta i ktoś napisał posta z pytaniem o restaurację, gdzie gówniaki nie mają wstępu, bo chciałby zjeść w ciszy i bez krzyków, to fala matek p0lek wylewała swój ból dupy w komentarzach “można zjeść w domu” itp. xD

    Polecam szukać podobnych artykułów, miła lektura.

  3. Jest popyt, jest podaż. Co mam być za czy przeciw, przecież na siłę z dzieciakiem nie będę sie pchał. Pikiete robic przed by z bombelkiem mnie wpuścili xD

  4. A to nie jest tak, że są już strefy wolne od dzieci ?
    Do klubów czy barów wstęp jest często od 18+
    Jakoś nikomu to nie przeszkadza

    Dodam, że w restauracjach (najczęściej tych turystycznych ) panuje często gorsza patologia, niż we wspomnianych klubach i barach, pijani, wulgarni klienci głośno bawiący się w obłokach dymu papierosowego , idealne miejsce dla dzieci.

  5. Jestem za strefami wolnymi od tego pewnego typu rodziców z dziećmi, którzy pozwalają im na wszystko, czy to rozwalanie półek w sklepach, czy to kopanie obcych po kostkach.

    Dzieciaki ogólnie są ok, to ci niektórzy rodzice głównie są problemem.

  6. NightFireDragon on

    Niektórzy ludzie w komentarzach chyba nie rozumieją że strefy wolne od dzieci oznacza restauracje czy kawiarnie do których dziecko nie ma wstępu, a nie całe miasta zamknięte na dziecki.

  7. Nie licząc nieszczęsnego samolotu naprawdę nie pamiętam sytuacji, gdy aż tak mi dziecko przeszkadzało. W ogóle dzieci, to również ludzie i należy im się szacunek do momentu aż same tego szacunku nie okazują. Ale ta sama zasada dotyczy również dorosłych.

  8. Feeling-Leg-6956 on

    IMO to powinno się nazywać po prostu strefą względnej ciszy. Bo równie wkurwiające jak krzyczące dziecko może być grupa podpitych psiapsiółek, człowiek z zespołem touretta, niepełnosprawny wydający dziwne dźwięki, czy wujas który nie umie wypluć z siebie zdania w normalniej głośności i bez przekleństw. Wtedy nie dyskryminujemy grupy społecznej, tylko wprowadzamy wymagany stan do danego miejsca. W takim miejscu odnalazłby się człowiek potrzebujący ciszy, jak i dziecko z autyzmem, które nie mówi nic i hałas innych dzieci go przeraża.

  9. Ciekawa jestem jak rozkladaja sie odpowiedzi miedzy osobami posiadajacymi dzieci i tymi bez. Ja mam swoje i jestem 100% za strefami bez dzieci. Jestem tez za tworzeniem stref dla dzieci w muzeach, bibliotekach, restauracjach itp. miejscach, ale jak ktos chce spokoju to tez powinno byc wydzielone miejsce.

  10. Jestem za, sam mam dwójkę dzieci i czasami człowiek też potrzebuje chwili spokoju. Jak jestem przyzwyczajony do krzyków i ciągłego gadania to nie ma nic gorszego niż płaczący dzieciak kiedy jest się we dwójkę na jakiejś kolacji czy obiedzie w restauracji, serio.

    Fajnie gdyby to działało na zasadzie ogólnej strefy mniejszego hałasu i ludzie robiący burdel, opowiadający swoje super śmieszne żarty na głos albo śmiejący się co 5 sekund tak głośno, że aż uszy bolą, też będą wypraszani z takich miejsc.

  11. Są miejsca z ofertą dla rodzin z dziećmi, mogą też być miejsca dla dorosłych. Dopóki jest zachowana równowaga w przyrodzie, nie widzę problemu

  12. Jest strefa chyba 15+ w santago. I powiem szczerze jest super. Sam mam niewiele więcej ale możliwość przejścia do spokojniejszej strefy, gdzie nikt nie chlapie, nie krzyczy itd daje bardzo dużo w kwestii relaksu. Czy mogłaby to być strefa ciszy? Pewnie tak z drugiej strony nwm czy jakiś rodzic zagwarantuje że jego 10 latek nie zacznie się wygłupiać, dzieci są dzieci to nie ich wina. Przecież gdyby ktoś wziął 10 latka do np opery i to dziecko by się nudziło to każdy chyba rozumie że nie powinno go tam być. Czemu w restauracji nie może być strefy ciszy z zakazem wstępu dzieci? Przecież można zrobić i część z placem zabaw i część wyciszoną. Uważam że podobnie powinno być z zwierzętami, nie mam nic przeciwko że ktoś chcę wypić kawę w trakcie spaceru z psem irytujące jest jeśli ten pies siedzi obok i patrzy mi w talerz albo szczeka bo jest głodny.

  13. Jake-of-the-Sands on

    A ja jestem za tworzeniem “stref dla dzieci”, a nie “wolnych od”. Bo owszem, niektóre dzieci są hałaśliwe i przeszkadzają – chodzi o te, które np w zabawie drą ryj jak pterodaktyl i masz wrażenie, że im się dzieje krzywda. Dlatego np w restauracjach można spokojnie wydzielić “strefę dla dzieci”, gdzie powinni siedzieć właśnie rodzice z małymi dziećmi, takimi do wieku szkolnego, które faktycznie zachowują się nieco jak pawiany.

  14. Dzieci same w sobie to tylko część problemu, w 90% przypadków rodzice po prostu są niekompetentni i albo nie wiedzą jak sobie radzić, albo im się zwyczajnie nie chce.

  15. W hotelach jestem za. Dlaczego jak jadę na urlop mam się męczyć jakąś zieloną szkoła czy inną wycieczką klasową? Oczywiście ze dorośli robią hałas it’d ale jednak nie porówna się tego do grupy 60 13latków biegających po korytarzach od pokoju do pokoju trzaskanie drzwiami pukanie do drzwi i uciekanie i inne… Byłbym nawet w stanie dopłacić za pobyt bylebym miał gwarancję spokoju jak wracam się wyspać do hotelu

  16. EmployEquivalent2671 on

    Ja uważam, że nie tyle strefy wolne od dzieci, co strefy, z których dostaniesz kopa w dupę jeśli nie będziesz spełniał minimum zasad

    To pokryje i rozdarte gówniaki i patusiarskich dorosłych

  17. Jest taka książka: “Zakaz gry w piłkę, czyli jak Polska nienawidzi dzieci”. Nie czytałem jescze, ale zamierzam

  18. Dla mnie ma to sens tylko w przypadku hoteli, a tak to na litosc boską, gdzie te dzieci mają nauczyć się funkcjonowania w społeczeństwie? Oczywiście rodzice powinni jak najlepiej ogarniać je i uczyć jak się zachowywac w restauracji czy w sklepie czy gdziekolwiek, czego jednak czasem nie robią, ale tak czy siak dzieci to tylko mali ludzie.

    Jeden raz zdarzylo mi się nie rozumieć decyzji rodzica, i to było gdy ktoś się wtrynił z dwulatkiem do cichego przedziału. Przy czym pociąg nadal miał wolne miejsca. Ktoś podjął świadomą decyzję przy bukowaniu biletów, no i tego trochę nie umiem zrozumieć.

  19. Generalnie jestem na tak, ale rozumiem, czemu temat wzbudza kontrowersje i uważam, że obu stronom przydałoby się trochę więcej empatii.

    Z jednej strony, gdy jadę na zasłużony urlop, to ostatnie, czego mi potrzeba, to plac zabaw pod hotelowym oknem. Albo gdy zabieram żonę na romantyczną kolację, to płaczące, rzucające jedzeniem dziecko przy stoliku obok nieco psuje atmosferę.

    Z drugiej strony rodzice z dziećmi też mają prawo korzystać z życia i nie chciałbym im go ograniczać.

    Myślę, że to wszystko kwestia proporcji. Jeśli byłyby to na przykład dwie restauracje w centrum turystycznego miasta, tak że rodzice z dziećmi mają mnóstwo “rodzinnych” alternatyw naokoło, to na prawdę nie widzę problemu. Natomiast gdyby miało być tak, że rodzinie z dziećmi ciężko znaleźć kawiarnię albo hotel na wakacje, bo większość miejsc jest teraz “tylko dla dorosłych”, to już nie byłoby to dobre. Tyle że ciężko takie wyważenie zagwarantować ustawowo, a zdanie się na niewidzialną rękę wolnego rynku niestety nie zawsze się sprawdza.

  20. Niech dzieci się drą i się bawią tylko po prostu nie wszędzie i tyle. Jak dziecko ma iść do jakiegoś miejsca publicznego w którym z reguły jest cicho no to rodzice biorą na siebie odpowiedzialność za nie.

    Ostatnio widziałem dziecko w IKEI które bawiło się miarką i podchodziło do losowych mebli i je mierzyło. Było to super urocze i absolutnie nikomu nie przeszkadzało. Takie dziecko jest spokojne i myślę, że nikt nie miałby z tym problemu. Ale z drugiej strony mamy dziecko które drze się na cały obiekt i uderza meble.

    Po prostu rodzic musi zdecydować czy jego dziecko jest wystarczająco dojrzałe by iść do takich miejsc. Jak nie jest no to trudno, idziecie tam bez dziecka.

  21. Powinny być “strefy ciszy” w niektórych miejscach bo są dorośli ludzie którzy potrafią hałasować głośniej niż dzieci (menele, patusy i ludzie którzy odpalają muzykę na cały regulator w telefonie bez słuchawek).

  22. Ja jestem za strefami wolnymi od dzieci w internecie. Np. youtube gdzie ludzie się cenzurują w strachu przed demonetyzacją, chociaż specjaliści twierdzą, że cenzurowanie wcale nie pomaga w rozmowach na trudne tematy. To, że Youtube Kids jest żartem to inna sprawa. Zamiast robić wszystko “family friendly” powinno się powydzielać strefy żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie bez wkurzania innych.

  23. Widzę, że sporo ludzi zdenerwowałem, szkoda że nikt nie postanowił podyskutować, internet staje się strasznym miejscem, niezależnie od poglądów.